List do Juliana Felińskiego, 31 marzec 1862, Warszawa

Arcybiskup wyjaśnia sprawę listu pasterskiego, który napisał w Petersburgu, a po przyjeździe do Warszawy zmodyfikował jego treść. Rząd nie zgodził się na zmiany, żądając publikacji tekstu pierwotnego, czego Pasterz odmówił. Skutkiem tego nie ogłosił żadnego listu. Przedstawia też Arcybiskup trudności w obsadzie stanowiska rektora w Akademii Duchownej, zgodnie z Konkordatem. Wśród duchowieństwa dużo dobrej woli, ale mało nauki i gorliwości. Czeka na zapowiedziany list od Ojca Świętego.

N.B.P.J.C. i M.

31 marca 1862 r., Warszawa.

Najdroższy Bracie!

Aż teraz zaledwie zabieram się pisać do Ciebie, a i to nie wiem czy mi pozwolą skończyć, tak dalece nie jestem jeszcze panem mojego czasu. Przy tym z dnia na dzień postać rzeczy się zmieniała tak, że niepodobna mi było ocenić należycie prawdziwego położenia tak Kraju jak i mego własnego. Dziś horyzont nieco się wyjaśnia, nie tak wszakże, bym już jasno widział.
Z listem Pasterskim rzeczywiście tak było, żem go napisał w Petersburgu pod wpływem wrażeń nieco jednostronnych, zwłaszcza pod względem ocenienia charakteru narodowego ruchu. Za przybyciem tu nie spotkałem nikogo, kto by się przyznał do antysocjalnych lub antyreligijnych dążeń, ani nawet, kto by się na takie dążenia uskarżał, a liczne zbieranie się i przykładne zachowanie się wiernych w kościołach przekonało mnie najlepiej, iż to są przesadzone obawy.

Zmodyfikowałem przeto mój list pierwotny i tak zmieniony podałem go tutejszym władzom, ostrzegając o zmianach i o ich powodzie. Rząd na zmiany nie przystał i domagał się pierwiastkowej redakcji, gdy jednak stanowczo odmówiłem, stanęło na tym, żem nic nie ogłosił. Stosunki z rządem oziębiły się przeto bardzo, ale nie zerwały się wszakże.
Ponieważ stan obecny jest wyraźnie tylko tymczasowy, gdyż wszystko jest w zawieszeniu i czeka organizacji, staram się więc skorzystać z tej pory, żeby urządzić to, co z ogólnym stanem kraju najmniej ma bezpośredniego stosunku, a mianowicie nauki i karność kościelną. Trzeba było zacząć od osób. Udało mi się, nie bez znacznych trudności, przeprowadzić Księdza Rzewuskiego na Oficjała, a mając Konsystorz pod swoim okiem, z tej strony jestem spokojny.

Największą trudność spotkałem w Akademii. Ze wszystkich, którzy mogli być przez rząd na posadę Rektora potwierdzeni, ks. Popiel, moim zdaniem, łączył najwięcej warunków, bo i młodszy, i naukowy, i gorliwy, ale starsi profesorowie nie życzą go sobie, gdyż woleliby, którego ze swego grona. Ks. Szczygielski najwięcej o tę posadę się dopomina i robi wielkie zabiegi, a ja właśnie dlatego samego najmniej go sobie życzę. Chcąc nadto skorzystać z prawa Konkordatem Arcybiskupom zastrzeżonego, postanowiłem sam nominować Rektora i zapytałem tylko Komisję, czy Rząd ze strony świeckiego postępowania nic przeciwko Księdzu Popiołowi nie ma.
Komisja wszakże zadecydowała, że ponieważ Konkordat wyraźnie o Akademii Warszawskiej nie mówi, Ustawa zaś z r. 1835 jest przez Cesarza zatwierdzona i nigdy abrogowaną nie była, nie może przeto bez wyraźnego rozstrzygnięcia tej kwestii przez Cesarza dopuścić, bym mianował sam Rektora. Stanęło więc na tym, że przedstawiam Ks. Popielą na zastępcę Rektora, co mi obiecano potwierdzić, a o kwestię zasady apeluję do Cesarza. Wedle istniejącej obecnie Ustawy Biskupi wybierają każdy jednego kandydata i podają Arcybiskupowi, który z tej liczby dwóch przedstawia Komisji, a ta Cesarzowi, który mianuje i nikt już krom Cesarza odwołać takiego Rektora nie może. Co naturalnie ogranicza niezmiernie władzę Arcybiskupa, zwłaszcza że i profesorów nawet sam składać [usuwać] nie ma prawa.

Wezwanie do Rzymu odebraliśmy drogą oficjalną, ale zarazem oświadczono mi, że Cesarz znajduje, że mnie żadną miarą w tak niespokojnym czasie Diecezji opuszczać nie można. Podałem jednak prośbę, na którą zapewne mi to samo odpowiedzą. O ile mogłem wyrozumieć jednemu tylko Biskupowi z Królestwa i jednemu z Cesarstwa pozwolą pojechać, zapewne Marszewski i Fijałkowski wybrani będą.

W duchowieństwie tutejszym znalazłem wiele bardzo dobrych żywiołów i żadnej obawy, żeby dla jakich bądź względów od Stolicy Apostolskiej odszczepić się mieli. Rzadka jednak gorliwość prawdziwie kościelna, tj. o zbawienie dusz i szerzenie chwały Bożej - doczesność zanadto góruje. Nie mówię tylko o patriotyzmie, ale i w życiu codziennym. Dyscyplina rozwolniona i nauki słabe, ale dużo dobrej woli.
Wśród podobnych trudności nie potrzebuję ci mówić, jakbym pragnął mieć ciebie przy boku, mimo to jednak uwagi twoje, a zwłaszcza O. Hieronima, zakomunikowane mi ustnie, skłaniają mnie do tego, że Ci zostawiam zupełną wolność pozostania, ile będziesz uważał za potrzebne. Ostrzegam Cię tylko, że bez zmiany radykalnej u nas ani marzyć nie można, by Zmartwychwstańcy wrócić kiedy mogli do Kraju jako Zgromadzenie, chyba jak wymrą wszyscy Emigranci. Największa trudność w dozwoleniu posyłania młodych kleryków do Rzymu jest właśnie obawa ich wpływu. Skoro przeto wstąpisz do nich może się to stać dla Ciebie przeszkodą do powrotu. Ta sama trudność zachodzi i względem Sióstr Niepokalanego] Poczęcia. Gdyby one mogły dostać się naprzód do Poznania lub Galicji, choćby na czas jakiś, wówczas można by je było sprowadzić do Warszawy, do czego bym się najchętniej i najserdeczniej przyłożył. Ale wprost z Rzymu i spod kierownictwa OO. Zmartwychwstańców] na teraz całkiem niepodobna.

Drogiemu i Szanownemu Ojcu Piotrowi z głębi duszy dziękuję za tę prawdziwie ojcowską opiekę jaką mnie otoczyć raczył w tak trudnej dla mnie chwili - wiele zawdzięczam tej życzliwości, którą niech mu Pan Bóg najsowiciej wynagrodzi.
Listu od Ojca Ś[więtego] z najgorętszym upragnieniem wyczekuję. Tymczasem wyprawiłem moje sprawozdanie z tego, co zaszło, chociaż mi to bardzo trudno, z powodu nieznajomości języka łacińskiego, użycie zaś cudzego pióra niezmiernie myśl i uczucie krępuje.
Dziękuję za modlitwy i nadal o nie proszę. Tu idzie dość dobrze, jeśli przełamię opór w Akademii i otrzymam nowy gmach na Seminarium, to może pójść część kościelna bardzo dobrze. Ważna rzecz, że Rada Stanu otrzymała polecenie przerobienia Statutu Kryminalnego, w którym uciążliwe prawa dla religii są zawarte.

Twój Z. S. Fe[liński]