List do brata Juliana Felińskiego, 21 grudzień 1842, Moskwa: oryg., ARM, F-c-4/ 5, nr 169; Pisma, n. 551.
List Szczęsnego, pisany do młodszego brata Juliana Tomasza, który po zesłaniu matki dostał się pod opiekę Dariusza Poniatowskiego i dzięki jego pomocy studiował na Uniwersytecie św. Włodzimierza w Kijowie, utrzymany jest w tonie pogodnym i żartobliwym. Radość ta mogła pochodzić stąd, że wakacje 1842 r. spędził Szczęsny u matki na zesłaniu w Saratowie nad Wołgą, dokąd - na mocy amnestii - została przeniesiona z syberyjskiego Berezowa.
21 grudnia 1842 r., Moskwa.
Drogi Julku!
Czy jesteś nieczuły, dumny z przyrodzenia, czy stałeś się nim z wiekiem, bo choć jeszcze młody, a już miłość braterska wygasła w Tobie zupełnie. Przypomnij sobie kiedy pisałeś do mnie, a przecież jestem twoim bratem i kochani ciebie może więcej jak innych. Czy to przez lenistwo, czy przez zapomnienie, zawsze to niedobrze. Ale mając wzgląd na twoje młodociane lata, a po części rozważając że i ja również jestem winnym względem ciebie, przebaczam ci to z warunkiem jednak że desormais nigdy się tego nie dopuścisz i przynajmniej choć raz w miesiąc napiszesz do mnie.
Podobno w tym roku kończysz gimnazjum, a ponieważ do Uniwersytetu przyjętym będziesz bez egzaminu, będziesz więc miał wakacje uniwersyteckie, spodziewam się zatem, że przyjedziesz do Saratowa, gdzie i ja będę i spodziewam zrobić z Panem une plus emple connaissance. Nasza przerwana korespondencja zrobiła to, że ja zupełnie nie wiem szczegółów twego życia.
Słyszałem tylko z rozmaitych źródeł jedną twój ą awanturę, opowiadaną z rozmaitymi wariantami, a mianowicie bitwę z Platerem. Chciej Kochany braciszku opisać mi ją sam, tylko bez zbytnich uniesień poetycznych, przyślij mi samą teme, a nie wariację na nią. Wiem, że młodzi ludzie twego wieku bardzo lubią poetyczne dodatki, ale starego lisa nie złowisz na miękinę, nas - siwych staruszków - imaginacja nie obłąka.
Napisz mi także o Wikrusi i jej opiekunce, a jeżeli co wiesz (o czym bardzo wątpię), to donieś o Alojzym, gdzie on jest, jak się skończyły jego romanse z Panną Czarnołuską, może już słodkie więzy małżeńskie połączyły ich na zawsze, a może posłuchawszy naszej rady, ze skrwawionym sercem odepchnął ją precz od siebie i resztki swego jestestwa pozostałe od tego krwawego ciosu uniósł na Litwę i wędzi teraz w domorosłym bakunie.
Jednym słowem donieś mi wszystko co wiesz, czego się domyślasz i czego nie wiesz, a jeżeli wiernie, sumiennie i punktualnie wypełnisz wszystkie moje żądania, wtenczas i ja, odwdzięczając się tobie nawzajem, opiszę moje książęce życie w Moskwie, moje pałace, zamki i ogrody, mój dwór, paziów, marszałków dworu i cały szereg sług, wasalów i hołdowników. Może wielkość moja i niesłychany przepych zdumie cię, może nawet poczujesz zazdrość, że ci brakuje tego wszystkiego, ale wspomnij mój bracie, ile to mi pracy i trudów kosztowało i czekaj cierpliwie do końca, może Pan Bóg zleje i na twoje sędziwe lata dostatek i przepych.
Może cię zdziwi, drogi Julku, ton w jakim piszę mój list, może wystawiałeś mnie ogromnie poważnym, jeżeli tak jest, to bardzo omyliłeś się, zawsze jestem dziecinny, a dziś jakieś szczególne mam usposobienie do błaznowania. Jeżeli więc chcesz sprawiedliwie osądzić mój list, to patrz nań czytając z takiego punktu, z jakiego ja patrzyłem, pisząc go.
Wkrótce przyjedzie do Kijowa Ludomir Przybora, mój kolega uniwersytecki; może zaznajomisz się z nim, jest [to] bardzo porządny chłopiec. Jeżeli zechcesz wiedzieć szczegóły mego życia, to od niego będziesz się mógł dowiedzieć, gdyż mieszkałem z nim cały rok, jeżeli będziesz mógł, to zaznajom go ze swoim opiekunem.
Teraz żegnam cię i uściskam po bratersku
Twój na zawsze Szczęsny Feli[ński]
Państwu Modzelewskim oświadcz moje najgłębsze uszanowanie. Wiktusię ucałuj serdecznie.