List abpa Felińskiego do hrabiny Jadwigi Zamoyskiej

List abpa Felińskiego do hrabiny Jadwigi Zamoyskiej, 17 czerwiec 1891, Dźwiniaczka: oryg., Biblioteka PAN, Kórnik, rkps 7618; ARM, F-c-15; Pisma, n. 33/ 766.
Arcybiskup przedstawia powstanie i rozwój Zgrom. Sióstr Rodziny Maryi oraz swój stosunek do tej rodziny zakonnej. Wprawdzie przez pewien czas pragnął połączyć tę instytucję zakonną ze Szkołą pracy Domowej hr. Zamoyskiej, ale próba ta nie powiodła się i Arcybiskup ponownie wziął pod swoją dyrekcję Zgromadzenie, które w 1891 uzyskało zatwierdzenie diecezjalne Arcybiskupa Lwowskiego.
Biblioteka w Kórniku przechowuje 41 listów abpa Felińskiego do hrabiny Jadwigi Zamoyskiej i jej córki Marii, z lat 1889-1891, dotyczące wyżej wspomnianego połączenia.


JMJ
17. VI. [18]91, Dźwiniaczka.
Najdostojniejsza Pani Jenerałowo!

Wyjazd obu Pań do Paryża przerwał na długo naszą korespondencję, i to w chwili, kiedy porozumienie bliższe zdawało się najpotrzebniejsze. Listy ostatnie: Pani Jenerałowej do Siostry Zofii i Panny Marii do mnie, wymagały z mojej strony objaśnień, których choć teraz postaram się udzielić, w przypuszczeniu, że już Panie wróciły do Zakopanego. Wymaga tego nie tylko cześć i zaufanie osobiste, ale też dobro tej sprawy, której służyć pragniemy, a w pojęciu której coraz bardziej się rozchodzimy.

Chodzi mi przede wszystkim o wyjaśnienie mego osobistego postępowania, które, wyznaję, może się wydać bardzo niekonsekwentnym; że zaś zrozumieć je można tylko na gruncie faktycznym, postaram się przeto przedstawić krótki rys działalności mojej w stosunku do Zgromadzenia Rodziny Maryi od początku jego istnienia.

Zawiązał je Ks. Łubieński w Petersburgu w 1856 r., a w kilka miesięcy później przeszło ono pod moją dyrekcję i otrzymało pierwszą regułę, która w głównych zasadach pozostała dotąd niezmienioną. Celem jego było wykształcenie tak umysłowe jak i praktyczne ubogich dziewcząt; szkoła przeto nie przyszła później, ale była zamierzona od początku. Miały też one zawsze tylko jeden chór, nigdy wszakże nie było w zamiarze założycieli przyjmować do Zgromadzenia tylko osoby niższego stanu, bez wyższego wykształcenia. Owszem, wciąż dążyliśmy do tego, by żywioł wykształcony przemagał, gdyż inaczej przyszłość Zgromadzenia byłaby narażona.

W roku 1863, kiedy mnie zesłano, Zgromadzenie miało już trzy domy: w Petersburgu, w Warszawie i w Inflantach, i liczyło kilkadziesiąt Sióstr, w znacznej części wykształconych i pod przewodnictwem bardzo zdolnej i energicznej przełożonej, tak iż wciąż się rozwijało i założyło nowe domy w Odessie, Rydze, Jałcie itd. Po przybyciu moim do Galicji porozumiałem się z Przełożoną i postanowiliśmy założyć dom w Dźwiniaczce, pod bezpośrednim moim przewodnictwem duchownym, gdzie by Siostry po kolei przybywały dla odnowienia się w pierwotnym duchu. Czerniowce miały być tylko stacją pośrednią, ułatwiającą komunikację.

Nieporozumienia z Główną Przełożoną, a po części wymagania Biskupów spod berła rosyjskiego spowodowały oderwanie się tutejszych domów od Głównego, i to w chwili, kiedy te domy bardzo jeszcze niedostatecznie były obsadzone. Po tym zerwaniu Przełożona Główna przyjęła z całym swym Zgromadzeniem tercjarstwo i odpowiednią regułę, tak iż dawniejsza jedność ostatecznie została zerwana.

Wówczas postanowiłem starać się u tutejszego rządu o zatwierdzenie pozostałej przy dawnej regule cząstki jako nowego, obecnie przeze mnie zakładającego się Zgromadzenia, i w tym celu przedstawiłem do Namiestnictwa ułożony przeze mnie Statut.

W tej to właśnie epoce poznałem Zakład Pani Jenerałowej w Kalwarii, a wyrozumiawszy, iż praca ta opiera się także na zupełnym oddaniu się Bogu kierujących nią osób, powziąłem myśl połączenia obu instytucji w jedno, pod światłym i doświadczonym przewodnictwem Pani Jenerałowej. Sądziłem, iż istniejące wówczas różnice poglądów dadzą się wyrównać przez wzajemne ustępstwa, tyczące się raczej formy niż istoty rzeczy. Tymczasem Namiestnictwo odesłało moje podanie do Arcybiskupa, zapytując o jego zdanie, on zaś zapotrzebował reguły mającej rządzić Zgromadzeniem.

Nie chcąc w tak ważnej rzeczy stanowić bez porozumienia się z Panią Jenerałową, zabrałem regułę do Zakopanego i tam każdy paragraf roztrząsaliśmy wspólnie, starając się dojść do tak zupełnego porozumienia, iżby obie instytucje tymi samymi rządzić się mogły ustawami. Jakoż z Panią Jenerałową łatwo przychodziło do porozumienia, lecz w chwili kiedy sądziłem, iż już stoimy u celu, stanowcze veto Panny Marii całą pracę udaremniło, stosowało się bowiem nie do tego lub owego paragrafu, lecz do samej zasady przyjęcia jakiej bądź reguły. Że zaś Zgromadzenie bez reguły istnieć nie może, miałem więc tylko do wyboru albo poświęcenie Zgromadzenia dla materialnego zlania się dwóch instytucji, z wielkim znakiem zapytania w przyszłości, albo dalsze organizowanie Zgromadzenia niezależnie od Szkoły Pracy Domowej.

Nie sądziłem, abym miał prawo rozwiązywać istniejące już de facto, jakkolwiek szczupłe Zgromadzenie, i dlatego powiedziałem zaraz, że będzie już nie jedna, ale dwie bratni instytucje. Nie sądziłem jednak, by owa samoistność co do wewnętrznej organizacji pociągała koniecznie za sobą zerwani jedności zewnętrznego działania, które i nadal mogłoby si odbywać pod opiekuńczym kierownictwem Pani Jenerałowej.

Rodzina Maryi musi mieć własną regułę, własny nowicjat, własną zakonną przełożoną, w pracach swych wszakże może zależeć od Pani Jenerałowej, w ten sposób jak np. Siostry Miłosierdzia zależą od zarządu obsługiwanych przez nie szpitali. Na taką zależność najchętniej byśmy się zgodzili wszyscy. Co do mego zaś osobistego stosunku do Szkoły Pracy Domowej, gotów jestem z całego serca nieść moje usługi, skoro te mogą być pożądane, czy to przy redakcji waszych ustaw i podręczników, czy w duchownych naukach, ale proszę o całkiem szczere wypowiedzenie swego zdania pod tym względem, gdyż i ja sam nie mam przekonania, by współudział mój mógł być pożyteczny, póki nie porozumiemy się z Panną Marią w kwestiach spornych, których dość sporo już się nazbierało; jeślibym zaś ja inaczej nauczał jej podwładne niż ona, to bałamuctwo tylko z tego by wyniknęło.

Czerwiec muszę jeszcze przesiedzieć w Dźwiniaczce, lipiec zaś i sierpień mam do rozporządzenia, a z początkiem września radbym już urządzić tu nowicjat i rozpocząć tę najważniejszą dla Zgromadzenia pracę, póki nie całkiem jeszcze upadłem na siłach. Proszę mi odpisać z równą otwartością jak ja to czynię, a najsurowsza nawet krytyka mego postępowania nie zmniejszy tej czci głębokiej i tego zaufania jakimi jestem przejęty.

Oddany w Chrystusie sługa
+ Z. S. Feliński